czwartek, 29 stycznia 2015

Capítulo 5

-Czemu nie śpiewasz? - zapytała po chwili córka bruneta.
- Nie powie ci, nawet mi nie powiedziała. - nie da się ukryć tego, że Lara nie paja do swojej siostry przyjaźnią, ale ją kocha, nie rozumiem po prostu dlaczego jej siostra jest taka, a nie jak kiedyś,  nie wiem jak mogła się tak zmienić. Ma do niej żal, że nie opowiadała o rodzicach i nie była na ani jednym jej występie.
- Mam swoje powody Lara, a tak poza tym wytłumacz mi co robisz w Buenos Aires, kiedy przyjechałaś i czemu ja nic o tym nie wiem.?-powiedziała jednym tchnieniem.
- Bo nie w Paryżu. Od września. Bo chciałam działać na własną rękę.-odpowiadała po kolei na pytania zadane przez blondynkę.
-Od września? -zapytała cała czerwona ze złości.
-Tak.-jej starsza siostra nie wiedziała o co chodzi, do tej pory była pewna, że jej siostrzyczka mieszka w Hiszpanii, a tu się okazuje, że od prawie roku przebywa w swoim rodzinnym mieście.-Jesteś zła?-zapytała niewinnie, bo jeszcze nigdy nie widziała siostry w takim stanie.
-Nie, nie jestem zła.-powiedziała w miarę możliwości spokojnie.-Jestem wściekłe! Nie wierze jak ty i Sara mogłyście mi to zrobić!-krzyknęła.
-Przepraszam, że się wtrącam ale Lara mówiła, że się nią nie interesujesz i dlatego mieszka w kamienicy, w centrum miasta.-wtrącił "nie w porę" Violetta.
-Przepraszam? -zapytała zaskoczona blondynka.
-Violetta.-wycedziła przez zęby.-Bo wiesz...-zaczęła nastolatka trochę podobna do Angie.
-Nie chcę tego słuchać.-weszła jej w wypowiedź.
-Dobrze.-powiedziała wesoło.-Idę,  zaraz mam zarezerwowany kort.-powiedziała i wymijając siostre pociągnęła przyjaciółkę w stronę drzwi.
-Nie tak szybko.-na te słowa Lara odwróciła się i spojrzała pytająco na siostrę.-Nigdzie nie idziesz.-powiedziała stanowczo.
-Angie proszę,  nie wyobrażasz sobie jak ja dawno nie grałam w tenisa.-namawiała ją.
-Ale masz po korcie zadzwonić do mnie i umówimy się na jutro na przewiezienie twoich rzeczy do mnie. -uległa minie "zbitego pieska".
-Ale...
-Żadnego "ale" Lara!
-Dobra. Ale już idę.- powiedziała zrezygnowana. Po zniknięciu brunetek za wielkimi dębowymi drzwiami kobieta westchnęła.
- Przepraszam za...właściwie sama nie wiem co tu się wydarzyło.-powiedziała z lekkim uśmiechem aby rozluźnić atmosferę.
-Spokojnie, rozumiem...Sam postąpiłbym podobnie.-pocieszał ją-To co chcesz tej kawy?-zapytał zmieniając temat.
-Może lepiej herbatę miętową albo melisę, jeśli oczywiście masz. To ponoć najlepszy sposób na zrelaksowanie się.
-Może bardziej coś na uspokojenie...albo trochę wody, bo deczko się...dymisz.-zażartował.
-Żeby tylko twoi sąsiedzi nie wezwali straży.-ciągnęła "grę".
-Trzeba cię uga...-w tym momencie zadzwonił dzwonek. Po otwarciu drzwi do salonu wkroczyła...
  =^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=
Zdjęcie zrobiłam sama więc bądźcie wyrozumiali xD
Mam nadzieje, że rozdział się podoba :)
Jak myślicie kto przyszedł?
Odpowiedz mam nadzieję już niebawem :D
Pozdrawiam
Wiktoria
Czytajcie►komentujcie►wyczekujcie :)

wtorek, 20 stycznia 2015

Capitulo 4

-Kto? Kto tam stał?-pytałam sama siebie.-Głupi budzik.-O nie! Mam godzinę do spotkania!-wrzasnęła zrywając się z łóżka.  Przebrała się w białą bluzkę z krótkim rękawkiem, czarne rurki, a na
wierzch zarzuciła marynarkę. Zrobiła lekki makijaż, a następnie założyła płaskie buty i wzięła czarną torbę. Z racji tego, że nie miała za bardzo czasu wsiadła do samochodu i pojechała do tej samej białej willi co wczoraj. Podeszła do drzwi po czym zadzwoniła dzwonkiem. Po krótkiej chwili jej oczom ukazała się pulchna kobieta o krótkich lekko podkręconych na dole włosach. Ubrana była w kolorowy fartuszek.
-Dzień dobry.-przywitała się posyłając jej szczery uśmiech.
-Witam. Pani pewnie do pana Germana.-powiedziała odwzajemniając jej uśmiech.-Panie Germanie!!!-krzyknęła.
-Tak? O Angie. Chodź.-powiedział wychylający się zza małych dębowych drzwi brunet.
-Cześć.-powiedziała będąca już w pomieszczeniu blondynka.
-Hej.-odwzajemnił gest.
-To gdzie ta umowa?-zapytała uśmiechając się. German odwzajemnił jej uśmiech jeszcze szczerzej i wskazał na biurko. Blond włosa podeszła do niego i wziąwszy papier do ręki uważnie zaczęła czytać. Umowa nie różniła się niczym od tych co podpisuje na co dzień ale ona jest osobą, która w żadnej, dosłownie w żadnej sprawie nie ufa ludziom, a stało się to przez jej byłego...Ups! Chyba za dużo wyjawiła, nieważne tego dowiecie się później :) tak musiałam dać tu emotkę xD. Czytanie poszło jej szybko po czym razem z towarzyszem złożyli swoje podpisy na wykropkowanym miejscu. Od teraz ich firmy były współpracownikami (?). Zaczęli wychodzić z gabinetu i kierować się do drzwi.
-Może kawy?-zapytał gdy stali przy drzwiach.
-Z miłą chęcią.-uśmiechnęła się i razem z panem inżynierem podeszła do jednej z dwóch białych sof, stojących po dwóch stronach stołu.
-Usiądź, a ja poproszę Olgę o zrobienie dwóch kaw.-powiedział kierując się w stronę kuchni. Angie dokładnie przyjrzała się wnętrzu. Na przeciw niej stał stół,  a za nim identyczna kanapa jak ta, na której właśnie się znajduje, dalej były schody prowadzące na pierwsze piętro. Aczkolwiek za nią znajdowało się duże, drewniane pianino, a za instrumentem spory stół przy, którym stało osiem krzeseł.
-Zaraz Olga przyniesie nam kawę. To co jak tam nasze jutrzejsze spotkanie?-zapytał.
-Jesteśmy umówieni u mnie o 16 i przedstawiam ci moje konie, a po jakiejś godzince, półtorej idziemy na kort tenisowy.-powiedziała.
-Ger...Ángeles?-zapytała groźnie wchodząca od ogrodu brunetka.
-Esmeralda.-zasyczała w odpowiedzi.
-Tato idę odprowadzić...
-Lara?-zapytała zdziwiona blondynka widząc schodzące po schodach dwie brunetki.
-Angie? Co ty tu robisz?-zapytała zakłopotana siostra blondynki.
-To chyba ja powinnam o to zapytać. Nie powinnaś być teraz...no nie wiem...w Madrycie?-zapytała zszokowana.
-Yyyy...-dziewczyna sparaliżowana wzrokiem siostry nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa.-Siostrzyczko wiesz jak cie kocham?-wreszcie udało jej się coś z siebie wydusić, a zrobiła to tak słodko jakby była małą dziewczynką. Po chwili mocno przytuliła się do siostry.
-Mogę wiedzieć co tu się dzieje?-zapytała druga nastolatka.
-Violetta to jest moja siostra Ángeles. Angie to jest moja przyjaciółka Violetta.-przedstawiła je sobie Lara.
-A teraz ja chcę wiedzieć o co chodzi?-odezwał się ojciec Violi.
-Ale co?-zapytała zielono oka.
-Skąd się znacie?-skierował pytanie do swoich starszych towarzyszek.
-Ze szkoły. A wy?-wtrąciła Esme.
-Moja firma współpracuje z jego.-wyjaśniła Saramego.
-A twoja rodzina przypadkiem nie zajmowała się hotelarstwem?-zapytała zdziwiona i zła jednocześnie czarno oka.
-Tata zajmował się inżynieriom, a mama hotelarstwem.-wyjaśniła dumnie.
-Zapomniałaś dodać, że ty zajmowałaś się muzyką i aktorstwem.-prychnęła z zazdrością. -Naprawdę? Zagrasz coś?-zapytała córka pana domu. Angie już chciała coś powiedzieć ale wyprzedziła ją siostra.
-Ona nie śpiewa.-powiedziała z pogardą.
-Nie wieżę. O ile pamiętam Angie nigdy nie zrezygnowała z pokazania na co ją stać, zawsze lubiła się wywyższać.-wtrąciła kpiąco stara  "przyjaciółka" blondynki.
-Chyba mnie z kimś pomyliłaś.-odgryzła się oczywiście miała na myśli właśnie ją.
-Mądrala-zaczęły wymieniać się "komplementami".
-Chwalipięta. (A)
-Złodzieka. (E)
-Kłamczucha. (A)
-Dobra mam dość tej "miłość".-powiedziała akcentując ostatni wyraz brunetka.
-"Miłości"?-zapytała reszta towarzyszy, którzy przypatrywali się tej sytuacji ze zdziwieniem.
-Jak na nas to to "miłość".-wyjaśniła "mądrala".
-Z chęcią bym jeszcze została w tym towarzystwie ale umówiłam się z bratem.-wydobyło się z ust "kłamczuchy".
-Pa.-powiedziały nie przyjemnie pozostałe towarzyszki Castilla. Chyba tylko pan tego domu nie widzi jaka tak naprawdę jest Esmeralda.
-Czeku nie śpiewasz?-zapytała po chwili córka bruneta.
 =^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=
Halo?
Jet tu ktoś?
Jest i następny rozdział :P
Jak się podoba???
Po długiej nie obecności tak oto prezentuje się rozdział :)
Co odpowie Angie?
Tego dowiecie się już za niedługo (mam nadzieję xD)
Pozdrawiam
Wiktoria
Czytajcie►komentujcie►wyczekujcie :)