poniedziałek, 17 listopada 2014

"Przepraszam kochanie"

Tytuł może nic nie mówi ale jeśli przeczytacie ten post to dowiecie się o co chodzi :P
Zamiast rozdziału jest jednorazówka :P
Mam nadzieję, że się spodoba :P
Nie przedłużają (czyt. przynudzając) kończę swoją wypowiedz :P

A zapomniałabym rozdział najprawdopodobniej w sobotę :P

Wika

niedziela, 9 listopada 2014

Capitulo 3

-Może wolałbym jeszcze pożyć i czymś wolniejszym zwłaszcza w taką pogodę.-szmaragdowooka tylko pokiwała rozbawiona głową i wcisnęła mały okrągły przycisk i wygrawerowanym "-1" gdzie znajdowały się motocykle i jeden samochód, którym jeździła najczęściej.
-Tym nie będziesz bał się ze mną jechać?-zapytała śmiejąc się.
-Nie. Ładna kolekcja.-uśmiechnął się potulnie. Był zdziwiony (kolejny raz tego wieczoru) , że blondynka jeździ na tak silnym sprzęcie.
-Dzięki.-zachichotała (znowu).-Jeździsz?-zapytała po chwili.
-Od kąd miałem szesnaście lat. A ty?
-Ja od kąd skończyłam trzynaście.-powiedziała dumnie, a brunetowi kolejny raz tego wieczoru opadła szczęka.-Moi rodzice nie jeździli więc nauczył mnie wujek i od tamtej pory to kocham, najbardziej dla tego, że można wyrwać się od codzienności i pobyć w swoim świecie.-powiedziała, a on tylko potakiwał.-Chodź bo córka się będzie stresować.-powiedziała ciągnąć go w stronę samochodu.
-Córka poszła na noc do przyjaciółki.-powiedział mając nieprzyjemnie ta teraz nieprzyjemne wspomnienia z poprzedniej takiej nocy gdy Esmeralda zaczęła na nim tańczyć xD aż przeszły go dreszcze. Wsiedli do czarnego audi. Blondynka przekręciła kluczyk i...ruszyła. Jechała ciągle słuchając wskazówek starszego ta trzy miesiące różnicy ale zawsze coś xD towarzysza.-To tu.-powiedział wskazując na dość sporą (ale i tak mniejszą niż Angie) willę.
-To do jutra.-powiedziała gdy opuszczał jej auto.
-Do jutra. Mam nadzieję, że trafisz.-zaśmiał się.
-Postaram się. Cześć.-powiedziała i ruszyła w drogę powrotną. "W sumie może nie będzie się z nim tak źle współpracowało. Mamy wiele tematów do rozmów więc na pewno nie będziemy się nudzić. Jest bardzo miły, przed nim pierwszym się otworzyłam, bo jedyną osobą, która wiedziała o moich przeżyciach była moja przyjaciółka Lodovica jej ufałam najbardziej z całej nasze paczki. Dawno się z nikim z nich nie kontaktowałam, jestem ciekawa co u nich słychać. Pewnie szykują się do jakieś trasy koncertowej. Nie będę zaprzątać sobie tym głowy. O już jestem." Wprowadziła samochód na swoje miejsce przy pomocy specjalnej windy. Wchodząc do domu jej pierwszym celem było wzięcie odprężającej kąpieli i położenie się spać, była zmęczona dzisiejszym dniem chociaż nic aż tak męczącego nie robiła. Z szafy wyciągnęła piżamę w kolorze pudrowego błękitu i podążyło do jasnobrązowych drzwi znajdujących się w rogu sypialni. Ubrania położyła na szawce, a następie nalała wody do ogromniej wanny i wlewała po kolei różne olejki służące rozluźnieniu się. Po jakiś pół godziny odprężającej kąpieli ułożyła się wygodnie na łóżku i zasnęła wpatrując się w sufit.
**********************
-German! Czemu tak późno wróciłeś? Czekałam na ciebie.-powiedziała podchodząca do niego narzeczona.
-Byłem się przejść Esmeraldo.-powiedział zrezygnowany.-Myślałem, że już śpisz. Pewnie jesteś śpiąca, bo ja strasznie.-udał ziewanie.
-No dobrze to idź się połóż kochanie.-powiedziała...rozczarowana. Miała zaplanowany cały wieczór ale chyba jej przyszły mąż nie chciał wcielić go w życie. Poszedł na górę, wziął szybki prysznic i położył się koło Esme.
**********************
Wstałam wypoczęta, ale rozglądając się po pomieszczeniu odkryłam, że nie znajduję się w swoim pokoju tylko w...hotelu, a przez okno było widać...Wieżę Eiffla. Czyli znajdowałam się w...Paryżu.
-Angie ty jeszcze w łóżku?! Za trzy godziny wychodzisz za mąż!-wrzasnęła wchodząca do pokoju...
-Lara! Co ty tu robisz? Co ja tu robię? Zaraz powiedziałaś "za mąż"?-byłam zdezorientowana.
-Zapomniałaś? Chyba za dużo wczoraj wypiłaś. Nieważne ubieraj się jedziemy do fryzjera i kosmetyczki.-Jak powiedziała Lara ubrałam na siebie jasno różową sukienkę do połowy ud i wyszliśmy z hotelu. Nie zamówiłyśmy nawet taksówki, ponieważ fryzjer jak i kosmetyczka znajdowały się po drugiej stronie ulicy. Fryzjerka umyła mi włosy po czym zaczęła je lokować ale chyba nie była zdecydowana bo po chwili je wyprostowała i zrobiła mi koka, a kosmyki, które opadały swobodnie po moich skroniach leciutko podkręciła. Muszę przyznać wyglądałam szałowo. Wyszłyśmy od fryzjera i omijając dwa sklepy weszliśmy do salonu kosmetycznego. Przy moim wyglądzie pracowało aż pięć kobiet. Jedna zajmowała się makijażem, dwie moimi dłońmi, a ostatnie stopami. Po jakiejś godzinie wróciłam z siostrą do pokoju hotelowego. Ubrałam piękną śnieżnobiałą sukienkę i zanim się obejrzałam Lara ciągnęła mnie w stronę czarnej limuzyny, która zawiozła nas pod Katedrę Notterdam. Będąc na korytarzu usłyszałam marsz weselny po czym otworzyły się przede mną drzwi. Było pełno ludzi, a przy ołtarzu stał...
=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=
Jest i następny rozdział :P
Jak się podoba???
Jak myślicie kto stał przy ołtarzu???
To wiem ja ale czy wy się dowiecie to nie wiem xD
Pozdrawiam
Wiktoria
Czytajcie►komentujcie►wyczekujcie :)

środa, 5 listopada 2014

Capitulo 2

-Rozumiem cię.-uśmiechnął się jeszcze szerzej niż do tych czas. Przez całą drogę rozmawiali i lepiej się poznawali. Na początku myślała, że będzie jakimś...spiętym facetem bez uczyć...no tak na pierwszy rzut oka jej się wydawało ale już wie, że nie powinna ocenić ludzi pochopnie, nigdy tak nie robiła i nie wie czemu teraz tak postąpiła ale teraz wie, że jest jej bardziej bliski niż jaka kol wiek istota na tym świecie.
-Gdzie my jesteśmy?-zapytała odrywając wzrok od mężczyzny i rozglądając się po okolicy, nie poznawała tego miejsca.
-Nie mam pojęcia. Myślałem, że idziemy do ciebie.-on też nie wiedział gdzie się znajdują. Stali na trawie, która obejmowała większy obszar, a oprócz nich nie było ani jednej żywej duszy. Byli tylko oni, kwiaty i parę drzew. Obróciwszy się w prawą stronę można było dostrzec...żyrafę.-Co tu robi żyrafa?-zapytał zmieszany.
-Wiem gdzie jesteśmy!!!-krzyknęła widząc znajomą jej zwierzynę. (?).
-Tak?-powiedział niepewnie.
-Tak.-zaśmiała się.-To mój dom.-odpowiedziała ciągle chichocząc.
-Masz w domu żyrafę?!?!?!-zapytał zdziwiony widokiem afrykańskiego zwierzęcia.
-Lara miała 5 lat i chciała mieć ZOO, a ja chcąc mieć spokój wzięłam jeden z moich starych planów, trochę go poprawiłam i dałam do wykonania. Po miesiącu przyleciały młode zwierzęta i teraz mają wydzielony swój skrawek i chodzą koło siebie, bawią się ze sobą ze mną i ze wszystkimi.-odpowiedziała co jakiś czas zerkając na bruneta.
-Ty się nimi zajmujesz? - zapytał pomału wracający do rzeczywistości inżynier.
- Częściowo. Ja się z nimi bawię, uczę sztuczek ale tym również zajmują się ich opiekunowie. Moje zwierzęta są zawsze usłuchane i wypielęgnowane.-zdała mu mini relację.
-Już o nic nie pytam.-zaśmiał się.
-Pytaj o co chcesz mi to nie przeszkadza.-zachichotała jak mała dziewczynka.
-Dobrze wiedzieć-powiedział zamyślony.-Może przez no coś wymyśle i zrobię z tobą wywiad?-zażartował. Chciał jeszcze coś dodać ale zaczęło padać, na początku zwyczajnie kropiło ale po chwili zaczęło lać jak z cebra. Krople deszczu były wielkości grochu. Angie zaczęła biec, a chwilę po niej brunet. Po jakiś 15 minutach dotarli do bramki na posesję panny Saramego.
-To co odwieziesz mnie?-zapytał po przekroczeniu progu.
-Już i tak jesteś cały mokry.-powiedziała śmiejąc się, właściwie uśmiech nie schodził jej z twarzy przez cały czas spędzony z przystojnym brunetem. Od kąd weszli do środka Angie nie spuszczała wzroku z towarzysza. Jego biała mokra koszula przykleiła się do dobrze zbudowanej klatki piersiowej i brzucha. a jak sześciopak musi być xD Na szczęście, a może nie szczęście German nie mógł podziwiać zgrabnego ciała towarzyszki ponieważ ta miała jeansową katanę.
-Tak na poważnie to zawieziesz mnie czy naprawdę muszę iść w taką ulewę?-zapytał po chwili.
-Jasne, że nie tylko się przebiorę. Rozgość się.-powiedziała i powędrowała na górę przebrać się w suchy strój. Wybrała białą bluzkę bez rękawów, białą spódniczkę do kolan, a na ramiona marynarkę, do tego podłużne złote koczyki i czarne obcasy. German w tym czasie oglądał zdjęcia porozstawiane na półkach w salonie. Jedno zdjęcie przykuło jego uwagę, a mianowicie zdjęcie klasowe z 1998 z III "c", na którym najprawdopodobniej była jego obecna narzeczona ale zostawił to bez pytań, bo nie chciał się wygłupić. Gdy blondynka zaczęła schodzić ze schodów ledwo ją poznał, nie wierzył, że to była ta sama kobieta. Biało -czarny strój dodawał jej powagi ale i tak wyglądała cudownie.
-Wow.-wypłynęło z jego ust.
-Dziękuję?-powiedziała, a wręcz zapytała.
-Przepraszam po prostu wyglądasz...inaczej. Nie zrozum mnie źle jesteś piękna ale...poważniejsza. Nie to, że wcześniej nie byłaś poważna ale...no...poddaje się.-powiedział spuszczając wzrok, nie wiedział jak się wywinąć z tej sytuacji.
-Nic nie szkodzi.-zaśmiała się.-Też jestem tego zdania. A w tej sukience co dziś byłam nie chodziłam od jakiś 10 lat tak jak w większości tego typu ubrań.-zaśmiała się.-Idziemy?-dodała.
-Tak, jasne.-odpowiedział otwierając drzwi jak przystało na dżentelmena.
-Nie tędy.-powiedziała ciągnąć go w stronę kuchni, w której znajdowały się małe drzwi prowadzące do garażu, a tam na środku wielka...dziura. zaczęli iść i w stronę...windy. Brunet był zdezorientowany i nie wiedział co się dzieje ale szedł dzielnie za swoją znajomą. wchodząc do windy Angie wpisała kod i zjechała na poziom -5, na którym było mnóstwo...ciuchów, i rożnego rodzaju dodatków.
-Nie to piętro.-odezwała się i podjechał na -3. Były tam samochody wyścigowe oraz quady.-To którym jedziemy?-zapytała śmiejąc się z miny gościa.
=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=^.^=
Taki krótki i spóźniony ale z moimi ocenami nie jest za dobrze i nie miałam dostępu :(
Na chwilę podeszłam i poprawiłam, bo pisałam na telefonie :)
Mam nadzieję, że się podoba :P
Wika
Czytajcie►komentujcie►wyczekujcie :)